8 czerwca 1956 r. zmarł wybitny polski poeta,publicysta, krytyk literacki i teatralny, jeden z założycieli poetyckiej grupy "Skamander" – Jan Lechoń. W zbliżającą się rocznicę śmierci przywołujemy wiersz Wojciecha Wencla z jego najnowszego tomu "Epigonia":
LECHOŃ
1.
Zabrałeś mu Panie strofy kamienne
a dałeś mu wiersze z ciała
daleko za wodą spłonęła marzeniem
i zgasła kochana Warszawa
runęły kolumny trzynastozgłoskowca
dzwonnice i rymy strzaskane
a wewnątrz świątyni na strzępy ktoś rozdarł
ten obraz co bywał sztandarem
2.
z pogorzeliska chciał wynieść pamiątkę
choć różę choć sztych spod Chocimia
lecz przedstawienie już było skończone
w teatrze opadła kurtyna
śmierć weszła w ogrody i dworki z modrzewia
żurawie zamarły przy studniach
walc ustał w pół taktu i dawna poezja
z dnia na dzień wydała się próżna
3.
próbował na nowo opisać z pamięci
tę Polskę pachnącą ziołami
ojczyznę skowronków aniołów i dzieci
i wojsk ze srebrnymi skrzydłami
na pomoc przyzywał herosów plejadę
– uwierzył że w grobach go słyszą
i wziął Matkę Boską na wojnę ze światem
armaty zagrzmiały muzyką
4.
i chodził wśród obcych i bił się z myślami
– to mało to ciągle za mało
więc żeby tchnąć życie w podarte sztandary
zawijał w nie własne ciało
garbate i grzeszne a przez to dość ludzkie
by wiernym dzwoniło na trwogę
legł krzyżem zapłakał i lity pas słucki
przewiązał na czarną stronę
5.
zabrałeś mu Panie strofy kamienne
a dałeś mu wiersze z ciała
daleko za wodą spadała cierpieniem
ta Polska co ciałem się stała
runęły wiązania trzynastozgłoskowca
mózg żebra i serce strzaskane
a wewnątrz świątyni ramiona rozpostarł
ten Chrystus co zbawił Warszawę
/fot. https://commons.wikimedia.org/