Jan Kochanowski - Pieśń świętojańska o Sobótce [Wstęp, Panna II]
To moja nawiętsza wada,
Że tańcuję barzo rada;
Powiedzcież mi, me sąsiady,
Jest tu która bez tej wady?
Wszytki mi się uśmiechacie,
Podobno ze mną trzymacie;
Postępujmyż tedy krokiem,
Aleć nie masz jako skokiem.
Skokiem taniec nasnadniejszy,
A tym jeszcze pochodniejszy,
Kiedy w bęben przybijają,
Samy nogi prawie drgają.
Teraz masz czas, umiesz li co,
Mój nadobny bębennico!
Wszytka tu wieś siedzi wkoło,
A w pośrzodku samo czoło.
Żeby też tu ta nie była,
Która twemu sercu miła?
Każesz li, wierzyć będziemy,
Aleć insze rozumiemy.
Pomóż oto dobrej rzeczy,
A nasz taniec miej na pieczy;
Owa najdziesz i w tym rzędzie,
Coć za wszytki płatna będzie.
Ja się nie umiem frasować,
Toż radzę drugim zachować;
Bo w trosce człowiek zgrzybieje
Pierwej, niż się sam spodzieje.
Ale gdzie dobra myśl płuży,
Tam i zdrowie lepiej służy;
A choć drugi zajdzie w lata,
I tak on ujdzie za swata.
Za mną, za mną, piękne koło,
Opiewając mi wesoło!
A ty się czuj, czyja kolej,
Nie masz li mię wydać wolej!
Interpretacja
Pieśń Panny II jest formą pochwały tańca i płynącej z niego radości. Kobieta podkreśla, iż nie tylko ona ulega jego urokowi:
To moja nawiętsza wada,
Że tańcuję barzo rada;
Powiedzcież mi, me sąsiady,
Jest tu która bez tej wady?
Radość potraktowana zostaje tu jako wartość, bowiem:
Bo w trosce człowiek zgrzybieje
Pierwej, niż sie sam spodzieje.
Panna II wyraża przekonanie, że to właśnie dzięki pogodzie ducha możemy cieszyć się zdrowiem ciała. Mówi: Ale gdzie dobra myśl płuży, Tam i zdrowie lepiej służy;