Zygmunt Krasiński – Mord elektrycznym prądem się rozpostrze...
Mord elektrycznym prądem się rozpostrze,
Syn przeciw ojcu pochwyci za ostrze,
Brat przeciw bratu – siostra przeciw siostrze
I bić się będą rodziny – wsie – grody,
Powiaty – kraje – aż całkie narody
Odspołecznieją – i będą jak trzody
Porozwściekane! – I ujrzysz, o ziemio,
Jak twoje władzce i mędrce oniemią,
Gdy się pod nimi zwierzęta wyplemią
I miasto ludzi, skakać będą w szale
Tygrysy tylko, hieny i szakale,
Piejące wyciem o szatana chwale!
Tysiące, bluźniąc, oszaleją społem,
Jakby zarazy widnokrężnym kołem,
Pójdzie szaleństwo tym ziemskim padołem!
Aż z głębi duchów dusz wnętrzna zakała
Na ich widome przesączy się ciała
I z tych ciał hydrze rozstroje wydziała. –
Jad nie zaznanych i strasznych boleści
Półbożą postać człowieczą zbezcześci,
Psuć się kształt zacznie przepsutej już treści!
Chorować razem będą wielkie mnóstwa
Na gorszą klęskę niż klęskę ubóstwa,
Na nieczłowieczą chorobę bezbóstwa.
W piersiach i czaszkach będą się gnieździły
Przed śmiercią jeszcze robaki z mogiły
I toczyć żywych serc i mózgów bryły!
Aż od tych trupów, żyjących szkaradnie,
Na widnokręgi okoliczne padnie
Rozkład – i rozkład naturą owładnie!
Gdzie tysiącami będą tacy chorzy,
Tam się stworzenie wkoło nich odstworzy
I od ich zgnilizn gnić zacznie świat Boży!
Mór się ten wszędzie wślizguje i wciska –
Naprzód bydlęta gnić zaczną, co z bliska,
Później zbóż łany i trawne pastwiska –
Gnić będą wody – gnić będzie smug lądu –
Aż światła prawom ulegnie bezrządu –
Aż słońce samo dostanie plam trądu!
Aż zza gnijącej powietrza przesłony
Księżyc się wyda jak hełm zerdzewiony
I gwiazd zrzenice – jak krwią zaszłe błony!