Jan Kochanowski - Pieśń świętojańska o Sobótce [Panna III]
Za mną, za mną, piękne koło,
Opiewając mi wesoło!
Czuję się, że moja kolej,
A ja nie mam wydać wolej.
Sam ze wszytkiego stworzenia
Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;
Inszy wszelaki źwierz niemy
Nie śmieje się, jako chcemy.
Nie ma w swym szaleństwie miary,
Kto gardzi Pańskimi dary;
A bodaj miał płakać siła,
Komu dobra myśl niemiła.
Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?
Śmiejże się przynamniej temu,
Że, nie mówiąc nic trefnego,
Chcę po was śmiechu śmiesznego.
Wystąp’ ty, coś ciągnął kota,
A puść się na chwilę płota!
Uchowa cię dziś Bóg szkody,
Bo tu opodal do wody.
Ciągnie go drugi na suszy,
Tobie trzeba aż po uszy;
Nieboże mój, kto cię zbłaźnił,
Żeś tak srogie źwierzę draźnił?
Nie znasz ludzi, co przed kotem
Pierzchają nawiętszym błotem?
A na jego głos straszliwy
Ledwe drugi będzie żywy.
Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,
On przedsię ogonem wzgórę;
Zły z nim pokój, gorsza zwada;
Jeszcze i dziś strach sąsiada.
Czasem też i z dachu spadnie,
A przedsię na nogi padnie;
I chłop foremniejszy bywa,
Gdzie kot we łbie przemieszkiwa.
A to jako w nim szacować,
Że umie i praktykować?
A to tak wieszcza bestyja,
Że się zawżdy na deszcz myja.
Więc łowiec niepospolity
A w swych sprawach dziwnie skryty.
K’temu rzadko uśnie w nocy,
Ale ufa zawżdy mocy.
Kocie, wszytko to do czasu,
Strzeż wilka wyszczekać z lasu:
A może być i w tym stadzie,
Co już myśli o zakładzie.
Interpretacja
Pieśń Panny III wydae sie być apoteozą śmiechu. Mówiąca stwierdza, iż jest on czymś naturalnym dla człowieka, niejako wpisanym w jego osobowość:
Sam ze wszytkiego stworzenia
Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;
Panna napomina, iż śmiech jest formą daru Bozego, którym nie można gardzić:
Nie ma w swym szaleństwie miary,
Kto gardzi Pańskimi dary;
A bodaj miał płakać siła,
Komu dobra myśl niemiła.
Podkreśla także, że zawsze znajdą się powody do śmiechu:
Śmiejmy sie! Czy nie masz czemu?
Śmiejże sie przynamniej temu,
Że, nie mówiąc nic trefnego,
Chcę po was śmiechu śmiesznego.