Krzysztof Kamil Baczyński - Z głową na karabinie
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły płatki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak i innym
ziemia rosła tęga – nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja – syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga – gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.
4 grudnia 1943
Interpretacja
Wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pt. Z głową na karabinie oddaje tragizm pokolenia, którego dzieciństwo przypadło na czasy świeżo odzyskanej wolności, a młodość – na czas wojny. Autor uzyskał wstrząsający efekt dzięki zastosowaniu kontrastu – zestawieniu świata sprzed 1939 roku i po nim. Przeszłość charakteryzowana jest poprzez ewokację obrazów przyrody – pięknej, harmonijnej, sielskiej:
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Teraźniejszość zaś przypomina mówiącemu zaciskający się krąg, z którego nie ma ucieczki. Jest on prefiguracją śmierci, która wydaje się nieunikniona:
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
(...)
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach
(...)
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie
(...)
Wiersza Baczyńskiego jest wreszcie skargą nad bezpowrotnie utraconym czasem wchodzenia w młodość, wyjątkowym momentem kształtowania się samego siebie, własnej osobowości:
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Mówiącemu pozostaje więc jedynie zginąć, rzucić głowę pod wiatr jak granat, poświęcić przeszłość i przyszłość dla wielkich spraw. Ta „głupia”, wymagająca ofiar miłość do ojczyzny, wydaje się jednak uczuciem oczywistym, naturalnym i największym.