Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Zapomniane pocałunki
Kto liczy nasze pocałunki,
kto na nie zważa?
Ludzie mają troski i sprawunki,
Bóg światy stwarza…
Zapomniane przez nas dwoje ich różowe mnóstwo
spada na dno naszych dusz
jak płatki miękkich, najpiękniejszych róż…
Tam leżą i ciasno zduszone na sobie
słodkim olejkiem się pocą,
który rozpachnia się w nas każdą nocą
i każdym ranem,
i życia zwykłego jesienne ubóstwo
czyni róż krajem, perskim Gulistanem.
Kto nasze pocałunki liczy?
Kto na nie zważa?
Bóg światy stwarza,
nie zapisuje w księgach słodyczy…
Interpretacja
W Polsce znane są trzy rodzaje pocałunków. Pierwsze z nich to pocałunki powitania i życzliwości, wymieniają je między sobą znajomi, przyjaciele, członkowie rodziny, całując się w policzki. Drugie to pocałunki powitania i szacunku. Znamy je dzisiaj tylko z sytuacji, w których mężczyzna całuje kobiecą dłoń, choć jeszcze przed ostatnią wojną światową dzieci składały pocałunki na dłoniach swoich rodziców. Istnieje jeszcze trzeci typ pocałunków – pocałunki zakochanych, którym poświęca swój wiersz Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
Poetka miłości – jak zwie się czasem autorkę Niebieskich migdałów – zaczyna swój erotyk od pytania retorycznego: Kto liczy nasze pocałunki,/ kto na nie zważa?. Na tak postawione pytanie zakochany podmiot stara się sam udzielić odpowiedzi. Stwierdza ironicznie, że zarówno inni ludzie jak i Bóg nie interesują się czułościami dwojga kochających się osób. Mało tego, nawet sami kochankowie zapominają o ich mnóstwie. Kobiecy podmiot jest jednak pewien, że choć zakochani pozornie nie przykładają wagi do pocałunków, to gdzieś na dnie ich dusz, każde muśnięcie warg pozostawia ślad. W wierszu Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pocałunki zostają porównane do płatków róż, z których tworzy się aromatyczne olejki:
Tam leżą i ciasno zduszone na sobie
słodkim olejkiem się pocą,
który rozpachnia się w nas każdą nocą
i każdym ranem,
i życia zwykłego jesienne ubóstwo
czyni róż krajem, perskim Gulistanem.
W ten oryginalny sposób podmiot ilustruje oczywistą tezę, że miłość zmienia sposób postrzegania codzienności przez zakochanych. Wiersz zamyka klamra kompozycyjna:
Kto nasze pocałunki liczy?
Kto na nie zważa?
Bóg światy stwarza,
nie zapisuje w księgach słodyczy…
Miłość i związane z nią pocałunki są w utworze Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czymś niezwykle prywatnym, należą do sfery intymności człowieka, którą nawet wszystkowiedzący Bóg – zajęty ważniejszymi sprawami – się nie interesuje. Jednak z punktu widzenia podmiotu uczucie, jakie zaistniało między nią a ukochanym, jest ważniejsze od spraw boskich i ludzkich.