Bronisława Ostrowska - Aniołom dźwięku
Anioły dźwięku zaklęte w dzwonach,
Śpiewają w głos;
Na pozłocistych zbożnych zagonach
Ciężki zadumą o przyszłych plonach
Kłoni się kłos.
W żalu głębokim w dłonie się chyli
Pobladła twarz,
Wszystko się stapia w błysku tej chwili;
Czym my to byli? Co my to śnili?
Żywocie nasz...
Czemu w wieczornej żniwa godzinie
Nie niesiem nic?
Coś o zasłudze śniłam czy winie –
A jak sen próżny, to wszystko ginie
Sprzed moich lic.
Rodzeństwo moje, anioły dźwięku,
Grające z wież!
I moje serce Pan dzierżył w ręku,
Zanim je strącił, drżące od jęku,
Na ziemski ścież.
Przepoił całe pieśnią w błękicie
Niebiańskich pól,
Aby harmonii onej odbicie
Poniosło w ludzkie łono i życie
I w ludzki ból.
Pieśń swej miłości biło dzień cały
Serdeczną krwią,
Ale się bicia w głos nie rozgrały:
Próżno jej dzisiaj wasze hejnały
Do wtóru zwą.
Anioły dźwięku! wy mnie rozgrzeszcie,
Mnie – niemy dzwon,
I pieśń miłości z ziemi zabierzcie,
Gdzie, wolna życia, znajdzie nareszcie
Stracony ton.