Jarosław Marek Rymkiewicz - Zbaraż 1979
Biały księżyc oświetla nasze białe kości
Nie ma dla nas ratunku i nie ma litości
Buldożer nas rozdziera i pług po nas orze
Nasza dola niewola pewnie z woli Bożej
Pewnie z Bożej niełaski pewnie kara Boża
Na te czaszki płaczące od morza do morza
Na te suche piszczele co się w ziemię wryły
Na te – biały księżycu – gdzie są te mogiły
Zaorane worane w kołchozowe pola
A ile to stuleci ma trwać ta niewola
A ile to stuleci – o księżyce białe –
Będziemy czekać w próchnie na pośmiertną chwałę
A cośmy zbudowali oto jest w ruinach
Zgniłe czaszki: to Polsko masz po twoich synach
Nie ma dla nas litości ani przebaczenia
I tylko biały księżyc w krwawy się zamienia
A gdy już księżyc zajdzie gdy już śpią sowieci
Widzimy: czyjś duch biały nad tych wzgórzem leci
Odłamki gwiazd i czasek biją o pancerze
A ten duch nas w ramiona jako ojciec bierze
Zgniły już nasze kości naszych serc już nie ma
A on czego chce od nas ten we krwi Jarema?
październik 1979