Wojciech Wencel - Dwie miłości
Ty pójdziesz górą do domu Ojca a ja doliną
ciemną doliną gdzie się stoczyła raniona miłość
ty będziesz wołać mnie po imieniu z grani niebieskiej
ja ci odpowiem z głębi doliny złamanym szeptem
gdybyśmy grania biegli oboje byłoby prościej
ale nie umiem na dnie zostawić tamtej miłości
oni tu wszyscy – jak zapomniana rota przysięgi
pogruchotana składnia polskości Biblia wyklętych
w Ezechielową dolinę kości strącona mowa
hełmy jak słowa sprzączki jak słowa czaszki jak słowa
chciałbym się z tobą układać do snu w rozbłyskach planet
lecz moje serce jak nieśmiertelnik jest przełamane
z lewej komory płynie tętnicą miłość małżeńska
prawa komora gorzką miłością płuca napędza
ty się nasycisz przy stole Pańskim chlebem i winem
ja będę z nimi dzielił pragnienia czarną godzinę
byłoby piękniej gdybyśmy chatkę mieli z piernika
lecz muszę czuwać nad poległymi żeby oddychać