Teofil Lenartowicz - Łódka
Chciałbym płynąć tak daleko,
Tak daleko, tak daleko…
Tam, gdzie ludzkie łzy nie cieką,
Łzy nie cieką, łzy nie cieką…
I dopłynąć w taką grotę,
W taką grotę, w taką grotę,
Gdzie są zioła na tęsknotę,
Na tęsknotę, na tęsknotę…
W takie groty, w takie cienie,
W takie cienie, w takie cienie,
Gdzie panuje zapomnienie,
Zapomnienie, zapomnienie!
Gdzie się rzucę, w którą stronę,
Morze słone i łzy słone,
I tęsknoty nieskończone,
Nieskończone, nieskończone…
Smutno wszędzie, chłodno wszędzie,
Mgłą zawiane skał krawędzie
I mój smutek ze mną wszędzie,
Ze mną wszędzie, ze mną wszędzie!
Życie jedną łzą się stało,
Łzą się stało, w łzę przelało,
Morze łez – i czyż to mało,
Czy to mało, jeszcze mało?...
Poszukam ja mojej szkody,
Mojej szkody, mojej szkody
Na dnie wody, morskiej wody,
Na dnie wody, mojej szkody…
I zacicha głos od łodzi,
Znad skał szczytu księżyc wschodzi,
Księżyc wschodzi nie dla łodzi,
Nie dla łodzi księżyc wschodzi…
Złote morze, toń cichutka,
Toń cichutka, toń cichutka,
Morzem płynie sama łódka,
Sama łódka, sama łódka.